Tak mnie naszło by w kilku zdaniach napisać o autobusach w Birmingham.
Mamy kilku przewoźników, ale ja się uparłem tylko na jednego i tylko z nimi jeżdżę: National Express.
Kursują co chwilę, co jest spowodowane tymi niewygodnymi ławeczkami na przystankach, o których już pisałem więc nie będę się powtarzał.
Ładnie wyglądają na przystankach.
A jak w środku?
A tak:
Tak:
A czasami trzeba ( ja lubię ) wejść na pięterko:-)
Wejść jak wejść ale zejść, zwłaszcza jak autobus jeszcze jedzie i szarpie i hamuje i podskakuje to już wyższa szkoła:
Żeby w ogóle sobie pojeździć, to niezbędnym jest zakupienie biletu.
Oczywiście obowiązują jakieś miesięczne bądź darmowe dla najbiedniejszych i "wcześniej urodzonych" ale zwykły zjadacz chleba musi pozbyć się kilku pensów. Albo i więcej.
Bilet normalny na trasie długiej kosztuje 1,90Ł a na krótkiej 1,70Ł.
Nie wiem co to jest długa a co to krótka, ale różnica jest.
Dodatkowo są bilety rodzinne z dziećmi, grupowe itp. Ale to już wyższa matematyka więc ja zawsze kupuję te drogie.
Ciekawym rozwiązaniem są bilety całodniowe.
Kupujemy bilecik za 3,80Ł i jeździmy do bólu przez cały dzień.
A jak kupujemy?
A tak:
Wsiadamy do autobusu, odliczoną kwotę drobniaków (oczywiście jeśli mamy drobne, bo kierowca reszty nie wyda a papierkowe chyba tam nie pasują:]) wrzucamy w tą dziurę, kierowca patrzy u siebie na wyświetlacz ( możemy coś powiedzieć, ale nie musimy. Kierowcy to cwane chłopaki i się domyślą)
naciska jakieś przyciski i z tego czegoś:
Wyskakuje takie coś:
Tak! To jest bilet. Na nim nadrukowane jest co to za bilet, o której godzinie kupiony i ile kosztował.
Jeżeli to bilet całodzienny to musimy go zachować by przy ponownym wejściu do kolejnego autobusu okazać go kierowcy. Raz się spotkałem, ze kierowca się przyglądał co ja mu tam pokazuję. RAZ!
Zazwyczaj tylko kiwają głową i nawet nie popatrzą.
Co do tych drobniaków to zastanawiam się co zrobić jak nie będę miał drobnych a jechać będę chciał...
Podobno są czasami kontrole, ale ja się nie spotkałem.
Ale za to spotkałem się z sytuacją, że na jednym z przystanków wsiadł do autobusu afro-anglik i nie kupił biletu. Władował się na siedzenie i siedzi jak u siebie. Kierowca woła coś w stylu " kolego, a bilecik to nie łaska zakupić uprzejmie się pytam?". Koleś nic. Kierowca powtarza wezwanie do zakupu i dodaje" bo nie pojedziemy..". Nasz bohater, negatywnie do światła nastawiony, nic. Siedzi. Więc siedzimy wszyscy.
Już się zastanawiałem czy nie poprosić go uprzejmie by "udał się w daleka podróż won z autobusu" ale oto słychać syrenę policyjną...
Jak gościu dostał przyśpieszenia tak tylko strusiem Pędziwiatrem zawiało.
Ludzie się uśmiechnęli, kierowca zamknął drzwi i pojechaliśmy.
Każdy autobus wyposażony jest w GPS oraz w taki fajny przycisk u kierowcy, który automatycznie podaje lokalizację i wzywa policję.
No, swoją droga mają radio, ale to tylko jako dodatek.
Jak obserwuję jakimi dróżkami i uliczkami się przeciskają te autobusy to szacun dla kierowców.
A coraz więcej w B'ham i naszych krajanów za kółkami autobusów.
Kapitalizm nie byłby sobą gdyby nie wykorzystał drugiej strony biletu:
W następnym wpisie kilka słów o Polskim Klubie w B'ham.
czwartek, 19 kwietnia 2012
piątek, 6 kwietnia 2012
Budowa
Parę dni temu wspominałem o tymczasowych podjazdach itp. Dzisiaj miałem okazję swobodnie strzelić kilka fotek robót ziemnych/drogowych/kanalizacyjnych. Jak zwał tak zwał.
Podczas wykonywania takich prac trzeba dobrze zabezpieczyć wykopy.
Niby nic, ale ogrodzone solidnie, oznakowane porządnie.
Tak jak kiedyś napisałem idziemy chodnikiem i natrafiamy z zaskoczenia na taką właśnie przeszkodę.
Anglicy, naród uprzejmy, wskażą nam drogę:
Idealnie pokazane którędy mamy iść a którędy samochód ma pojechać.
I podjazdy też są!
Czy wchodzimy na jezdnię? Nie. Płotkami wyraźnie jest wydzielona część dla pieszych.
Wszyscy znamy widok poprzewracanych przez wiatr płotków. Hmmm... Jakby temu zapobiec?
Prostota! Proste jest genialne!
Anglicy biorą woreczki, wsypują do nich ziemię, którą przed chwilą wykopali, przerzucają worek przez płotek i już sprawa załatwiona.
Jakże proste a działa!
Nadchodzi czas fajrantu. Sprzątamy zabawki i do domu.
Można prosto i solidnie?
Można.
Podczas wykonywania takich prac trzeba dobrze zabezpieczyć wykopy.
Niby nic, ale ogrodzone solidnie, oznakowane porządnie.
Tak jak kiedyś napisałem idziemy chodnikiem i natrafiamy z zaskoczenia na taką właśnie przeszkodę.
Anglicy, naród uprzejmy, wskażą nam drogę:
Idealnie pokazane którędy mamy iść a którędy samochód ma pojechać.
I podjazdy też są!
Czy wchodzimy na jezdnię? Nie. Płotkami wyraźnie jest wydzielona część dla pieszych.
Wszyscy znamy widok poprzewracanych przez wiatr płotków. Hmmm... Jakby temu zapobiec?
Prostota! Proste jest genialne!
Anglicy biorą woreczki, wsypują do nich ziemię, którą przed chwilą wykopali, przerzucają worek przez płotek i już sprawa załatwiona.
Jakże proste a działa!
Nadchodzi czas fajrantu. Sprzątamy zabawki i do domu.
Można prosto i solidnie?
Można.
środa, 4 kwietnia 2012
Meczet
Może nie najlepsze fotki bo i sprzęt wyłącznie podręczny i warunki mało fajowe; zdjęcia robione z jadącego autobusu.
Na poniższych fotkach widać meczet w B'ham.
Nie żebym był złośliwy czy może uprzedzony, ale zasieki na dachu i solidny mur dookoła to chyba lekka przesada?
Dla porównania zabezpieczeń jakiś kościół chrześcijański:
Brak zabezpieczeń bramy, mur osłania tylko trochę od strony ulicy, ale ma dwa niepilnowane wjazdy, brak drutów kolczastych na dachu, brak "stróżówki"...
Nie zrobiłem fotki bo jakoś nie wypadało, ale jak robiłem te zdjęcia kościoła katolickiego to podszedł do mnie jakiś staruszek w czerni z ubłoconymi spodniami na kolanach, rękawiczkami ogrodniczymi i z szerokim uśmiechem zapytał, czy chcę wejść do środka i zrobić zdjęcia. Chwilę pogadaliśmy, okazało się, że to był proboszcz tego kościoła, który akurat sadził kwiatki i pielił grządki:-)
Ja naprawdę wierzę, że chłopaki z meczetu głoszą miłość bliźniego, tylko architekt coś spieprzył:]
Na poniższych fotkach widać meczet w B'ham.
Nie żebym był złośliwy czy może uprzedzony, ale zasieki na dachu i solidny mur dookoła to chyba lekka przesada?
Dla porównania zabezpieczeń jakiś kościół chrześcijański:
Brak zabezpieczeń bramy, mur osłania tylko trochę od strony ulicy, ale ma dwa niepilnowane wjazdy, brak drutów kolczastych na dachu, brak "stróżówki"...
Nie zrobiłem fotki bo jakoś nie wypadało, ale jak robiłem te zdjęcia kościoła katolickiego to podszedł do mnie jakiś staruszek w czerni z ubłoconymi spodniami na kolanach, rękawiczkami ogrodniczymi i z szerokim uśmiechem zapytał, czy chcę wejść do środka i zrobić zdjęcia. Chwilę pogadaliśmy, okazało się, że to był proboszcz tego kościoła, który akurat sadził kwiatki i pielił grządki:-)
Ja naprawdę wierzę, że chłopaki z meczetu głoszą miłość bliźniego, tylko architekt coś spieprzył:]
Zgodnie z zapowiedzią dodaję fotki napisów na ulicach.
Śmieszne? Może i tak, ale pewnie ratuje zdrowie i życie wielu ludziom.
Myślę, że te napisy są bardziej dla nas, mieszkańców kontynentalnej części europy z ruchem prawostronnym.
Anglicy wiedzą w którą stronę mają patrzeć przed przejściem przez ulice, ale my, z naszymi wieloletnimi nawykami łatwo możemy znaleźć się pod kołami samochodu.
Śmieszne? Może i tak, ale pewnie ratuje zdrowie i życie wielu ludziom.
Myślę, że te napisy są bardziej dla nas, mieszkańców kontynentalnej części europy z ruchem prawostronnym.
Anglicy wiedzą w którą stronę mają patrzeć przed przejściem przez ulice, ale my, z naszymi wieloletnimi nawykami łatwo możemy znaleźć się pod kołami samochodu.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)



























